O tym, że oszustwo niejedno ma imię, przekonywaliśmy się już nie raz. Tym razem chodzi o 47-latka z Tomaszowa Mazowieckiego, który, przedstawiając się jako „konserwator domofonów” korzystał z naiwności ludzi by bogacić się ich kosztem. Do całej historii doszło na Osiedlu Obrońców Tomaszowa Mazowieckiego z 1939 roku”.
Konserwacja, której nie było
Przestępca wpadł dzięki świadomości jednego z mieszkańców. Powiadomił on bowiem policjantów, ze po klatce schodowej jednego z bloków notorycznie chodzi nikomu nieznany mężczyzna, pobierający od mieszkańców opłaty za konserwację domofonów. Tymczasem, jak wynikało z umowy zawartej przez mieszkańców ze spółdzielnią, cena takiej usługi była już wliczona w czynsz.
Udawał windykatora
Policjantom udało się przyłapać podejrzanego na gorącym uczynku, głównie dzięki temu, że w pobliżu osiedla akurat przejeżdżał jeden z patroli. Na klatce schodowej policjanci wpadli na podejrzanego mężczyznę posługującego się dziwnym terminalem płatniczym i grupkę mieszkańców, od których, jak się okazało, mężczyzna ściągał „należność”. Z uwagi na to, że posiadał profesjonalnie wyglądający sprzęt i zeszyt, w którym zbierał podpisy, większość mieszkańców nie kwestionowała jego kompetencji. Za „konserwację” domofonu przestępca miał każdorazowo pobierać haracz w wysokości 54 złotych.
Policjanci zatrzymali 47-latka, przy którym znaleźli już część wyłudzonych tego dnia pieniędzy. Za swoje postępowanie „windykator” może teraz sam słono zapłacić, ponieważ zgodnie z prawem może usłyszeć wyrok skazujący go na aż 8 lat pozbawienia wolności.